100 tysięcy polis wykupili rolnicy w ramach obowiązkowego systemu ubezpieczenia upraw. Mogłoby być jeszcze lepiej, ale w niektórych regionach ubezpieczenie się od klęski suszy jest praktycznie niemożliwe. I będzie tak dalej dopóki rząd nie zmieni przepisów.
Susza, powódź, grad, czy przymrozki to dla rolnika smutna codzienność. Straty z tego tytułu idą w miliardy. A będzie jeszcze gorzej.
Witold Jaworski – firma ubezpieczeniowa: to są bardzo ryzykowne ubezpieczenia. Szczególnie zmiany klimatyczne powodują, że te szkody są bardzo dotkliwe, bardzo ostatnio nawet częste.
Od dwóch lat rolnicy mogą wykupić polisy, za które w połowie zapłaci państwo. System teoretycznie jest obowiązkowy, ale niestety wciąż nie powszechny. Rolnicy skarżą się, że nie wszystko można bowiem w ten sposób ubezpieczyć.
Marek Froelich – Opolska Izba Rolnicza: pewna gorycz jest tych osób, które są na terenach suchych, gdzie te warunki nie sprzyjają, a ubezpieczenia na ich terenie są niedostępne, drogie, wręcz wykluczające możliwość zawarcia polisy.
Ale firmy ubezpieczeniowe nie zamierzają zmieniać swojej polityki. Sprzedaż polis suszowych, w niektórych regionach jest bowiem zbyt ryzykowna. No, chyba, że rząd zmieni przepisy i dopuści sprzedaż droższych polis.
Konrad Rojewski – Polska Izba Ubezpieczeń: my chcemy takich mechanizmów, które zapewnią nam nie ponoszenie strat. Nie chodzi nam tutaj, żebyśmy zarabiali na ubezpieczeniach ryzyka suszy, nie o to tutaj chodzi. Chodzi o to, żebyśmy nie ponosili strat.
Nad taką nowelizacją przepisów od dawna pracuje rząd, ale efektów jak nie było tak nie ma. Tymczasem firmy ubezpieczeniowe szacują, że susze powodują nawet 2/3 wszystkich strat w rolnictwie.
Witold Katner/Agrobiznes