Wszystko wskazuje na to, że znów otrzemy się o kary grożące za przekroczenie unijnych limitów. Na razie paniki nie ma. Ale gdyby grzywny trzeba było zapłacić dla rolników byłaby to prawdziwa tragedia. Kary potrafią być dwukrotnie wyższe niż ceny skupu.
Na razie sytuacja wygląda następująco. Przyznany Polsce unijny limit produkcji mleka wynosi 9 miliardów 633 miliony kilogramów. Z ostatnich danych wynika, że za 10 miesięcy obecnego roku kwotowego rolnicy wykorzystali już 7 miliardów 670 milionów, czyli 81 % limitu. Co dalej?
Waldemar Broś, KZSM: te dwa miesiące, które zostały, czyli luty, marzec jeśli porówna się do roku ubiegłego to możemy kupić najwyżej 1 miliard 450 milionów kilogramów. Jeśli to się zsumuje to wykonamy poziom kwoty w granicach 98 – 99%.
Z tą diagnozą zgadzają się analitycy rynku. Kar nie będzie choć niewiele brakowało.
Jadwiga Seremak-Bulge, IERiGŻ: nie powinni przekroczyć w moim przekonaniu, a jeżeli to przekroczenie będzie to niewielkie.
Lepiej nawet nie myśleć co by się działo, gdyby narodowy limit produkcji został przekroczony. Zgodnie z unijnymi przepisami kara podstawowa wynosi 28 eurocentów za każdy wyprodukowany ponad kwotę litr mleka. Przy przekroczeniu w skali kraju limitu o 6% kara rośnie do 40 eurocentów.
Waldemar Broś, KZSM: nawet sobie nie wyobrażam, żeby ktokolwiek w Polsce mógł taką karę zapłacić. Mówiąc inaczej kara przekroczyłaby cenę mleka skupionego za rok ubiegły i to prawie dwukrotnie.
A przetwórcy mleka w całej sytuacji widzą jeszcze jedną rzecz. Poprawia się wydajność produkcji i jej konkurencyjność.
Marcin Hydzik, ZPPM: skup mleka się zwiększył w ostatnich miesiącach, pomimo, że pogłowie bydła się zmniejszyło, znaczy, że specjalizacja tych dużych gospodarstw idzie w kierunku zwiększenia mleczności tych krów.
W zeszłym roku mieliśmy doczynienia z podobną sytuacją. Limit produkcji mleka wykorzystaliśmy w 99%.