Już nie mamy z czego dokładać – producenci wiśni biją na alarm. Drugi rok z rzędu ceny owoców są dramatycznie niskie.
Zdaniem sadowników wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny wiśnie zamiast trafić do przetwórstwa zostaną na drzewach.
Leszek Przybytniak, Związek Sadowników RP: u mnie osobiście przynajmniej połowa wiśni w zeszłym roku została na drzewach ze względu na niską cenę i nieopłacalność zebrania.
Nikt nie spodziewał się, że w tym roku ponownie trzeba będzie dopłacać do produkcji. A koszty są wyższe.
Grzegorz Olczak, Tarczyn: koszty produkcji wzrastają nawet jest to trudno określić. Od ubiegłego roku niektóre nawozy zdrożały ponad 100%.
Do tego dochodzą jeszcze środki ochrony roślin i siła robocza. Za niskie stawki trudno znaleźć chętnych do pracy.
Leszek Przybytniak, Związek Sadowników RP: cena produkcji wiśni wynosi 1,40 więc opłacalna by była 1,70.
Tymczasem cena kilograma owoców w skupie wynosi od 50 do 70 groszy. Przetwórcy niskie ceny tłumaczą złą sytuacją na rynkach światowych. Na razie zapotrzebowanie na koncentrat jest niewielkie, a konkurencja na rynku bardzo duża.
Dorota Florczyk/Agrobiznes