Wszystkie unijne środki przyznane Polsce na rolnictwo i wieś zostaną wykorzystane zapewnia rząd. Skąd to przekonanie?
Choćby stąd, że już teraz zawarto umowy na 18 miliardów złotych. Ten entuzjazm studzi jednak opozycja, która przypomina, że tak dobry wynik to głównie jej zasługa, a teraz wszystko idzie siłą rozpędu.
Henryk Kowalczyk – poseł PIS: część działań PROW-u była działaniami kontynuowanymi. Czyli wypłacane są cały czas renty strukturalne, wypłacane są premie młodego rolnika, wypłacane są programy rolno-środowiskowe. Czyli to są programy, które tak naprawdę idą same.
A wśród grzechów głównych wymienia się między innymi opóźnienia w programie pomocy dla przemysłu przetwórczego, gdzie rozpatrywanie wniosków ciągnie się w nieskończoność.
Ministerstwo rolnictwa przyznaje, że opóźnienia są, ale nie tylko z winy rządu. Sami przedsiębiorcy często proszą o przesunięcie terminów rozpatrywania wniosków. A to musi trwać.
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa: myślę, że to jest to jedno z nielicznych działań, gdzie to tempo rzeczywiście jest wolniejsze, ale to są duże wnioski, z reguły kilka-kilkanaście milionów. Taki średni wniosek koło kilkunastu milionów złotych, czyli bardzo duże pieniądze.
Opozycja twierdzi, że dopiero wprowadzenie zaliczkowania przyśpieszy wypłatę unijnych dotacji
Stanisław Stec – poseł SLD: część rolników ma kłopoty też z realizacją przedsięwzięcia z uwagi na to, że nie zawsze ma zdolność kredytową, a banki są bardzo ostrożne w kredytowaniu, szczególnie rolnictwa.
Projekt takich przepisów jest już w Sejmie. Rząd przewiduje, że wysokość zaliczki wyniesie od 20 do 50% wartości przedsięwzięcia. W tym roku na wszystkie działania Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich zostanie w ten sposób wypłacone 357 milionów euro zaliczek.
Witold Katner/Agrobiznes